Immanuel & Michael Black „Dziewięć”

0
1538
Immanuel & Michael Black
„Dziewięć”
(Zima, 2017)

Michael Black to Jamajczyk, który gościł kilkanaście lat temu w Polsce, grając serię koncertów z Maleo Reggae Rockers, która zaowocowała albumem koncertowym. W swoim kraju jest niespecjalnie popularny, ale już w przeszłości zdarzało się, że wokaliści wykonujący korzenne reggae są znacznie bardziej rozpoznawalni w Europie, niż w kraju będącym kolebką gatunku.

Mało kto wiedział, że goszcząc w Polsce w 2003 roku, Michael Black nagrał materiał z przeżywającym wówczas drugą młodość warszawskim zespołem Immanuel. W nagraniach brali udział Michael Black – wokal, Dżu-Dżu – bas, Dżeksong – gitara, Sasza – inst. klaw., Dominik Trębski – trąbka, Aleksander Korecki – saksofon, Stanisław Soyka – wokal, Paweł Derentowicz – gitara, Szymon Janicki – conga.

Po 14 latach od tej 9-dniowej sesji materiał zostanie wydany oficjalnie. Jak do tego doszło? Późną zimą tego roku Immanuel przeżywał swoją trzecią młodość. Na festiwalu Winter Reggae w Gliwicach zagrał bardzo dobry koncert i przy okazji muzycy stwierdzili, że warto chyba jednak wydać ten materiał. A że w pobliżu był Marek „Zima Niewiarowski, który nie zwykł przepuszczać takich okazji…

No i jest zestaw dziewięciu kompozycji. Bardzo zróżnicowanych stylistycznie. Filarem jest oczywiście reggae, ale sporo jest „skoków w bok”, bo reggae to kochanka, która przymyka oko na romanse z innymi stylami.

„Why U Running” za sprawą tła i trąbki kojarzący mi się nieco z dokonaniami Touch & Go. „Beautiful Angel” ma wstęp niczym Izrael z okresu ’91, ale później wszystko tchnie bluesem. „Moovie Groovie” rub-a-dubowy, ale taki… przytłumiony. „Dobrawanna” przypomina z kolei zapis jakiejś jam-session. „Sweet Sweet Loving” po pierwszym przesłuchaniu budzi odrobinę skojarzeń z Izraelem z okresu fascynacji funkiem („Ride On”!) „La La La” z pozornie głupim tytułem, jest jedną z ciekawszych kompozycji. „We Are One” to reggae-transowy utwór z elementami dubowymi.

A sam Michael Black? Cóż, nie jest to wokalista dysponujący jakimś piorunującym wokalem. Śpiewa raczej oszczędnie, żeby nie napisać – beznamiętnie. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że przygoda w Polsce była dla niego równie istotna, jak dla muzyków nadwiślańskich.

„Dziewięć” to płyta ważna jednak nie tylko dla zespołu Immanuel, który nie miał szczęścia do wydawnictw. To album istotny dla każdego interesującego się polskim reggae, szczególnie tego osadzonego w klimatach lat 80. i 90. To powrót do wspomnień. Dobrych wspomnień.

Płyta do kupienia: https://sklep.zima.slask.pl/1829-immanuel-michael-black-dziewiec-.html

DODAJ KOMENTARZ