Paxon: Gorzkie słowa

1
30058

Kolejny wokalista Natural Dread Killaz wypuszcza solowy album. Po trzech płytach Mesajaha, możecie od niedawna słuchać „Roots Rap Reggae” jego brata, Paxona. Tytuł sugeruje muzykę na niej się znajdującą, ale mocną stroną są też teksty. Te branżowe będą dyskutowane w „środowisku”. Te ogólne powinny być okazją do zastanowienia się każdego z nas.

rozmawiał: Jarek Hejenkowski
fot. Arek Sprycha

 

 

Kiedy odpaliłem „Sentymenty”, poczułem się jak w czasach Natural Dread Killaz…

– Mam sentyment do latynoskich klimatów, zwłaszcza do salsy. Mój tato słuchał i grał dużo takiej muzyki i towarzyszy mi ona od dziecka. Mama karmiła mnie, puszczając na winylu Celię Cruz, żebym zajął swoją uwagę. Tato się wkurzał, że niszczę mu płyty. Ostatnio znalazłem gdzieś tego winyla i faktycznie jest strasznie porysowany. Dzisiaj puszczam tę płytę swojemu synowi z mp3 przez bluetooth na głośnik. Staram się w swojej twórczości zawsze przemycić odrobinę tych rytmów. „Sample” z płyty „Naturalnie”, „Pusta Kiermana” z „Ile Lat” i teraz „Sentymenty”.

Długo powstawała ta płyta. Słyszałem o niej od dawna i myślałem nawet, że sobie odpuściłeś.

Produkcja płyty to żmudny, skomplikowany proces. Nie wystarczy tylko napisać i nagrać piosenki. Dla wielu wokalistów to koniec drogi, ale ja zawsze produkowałem też swoje płyty. Tutaj zająłem się praktycznie wszystkim. „Bit, rym, miks, master – wszystko ogarnę” jak śpiewam w kawałku „Muza”. Na każdy element produkcji miałem duży wpływ. Zająłem się nawet klipami i zdjęciami, czego do tej pory nigdy nie robiłem. Oczywiście nie sam, tylko z pomocą wielu muzyków, producentów, grafików, filmowców, menadżerów. Poza tym ciśnienie na ukończenie dzieła wytworzyłem sobie dopiero jakiś rok temu. Wcześniej po prostu nie miałem parcia na ukończenie tej płyty. Miałem co robić: grałem z NDK, potem z Mesajah. Aż wreszcie postanowiłem, że muszę to skończyć.

Na tym albumie jest jedna wielka mieszanka gatunkowa. Wychodzi na to, że twoja sentymentalność jest potwornie skomplikowana.

Zanim zacząłem robić muzykę, nałogowo jej słuchałem. Zawsze lubiłem dobrej jakości dźwięk, więc inwestowałem w dobry sprzęt odsłuchowy, który bardzo mi się przydaje w pracy do dzisiaj. Nie ograniczałem się do jakiś konkretnych gatunków. Słuchałem praktycznie wszystkiego: rock, pop, jazz, latino, szeroko pojęta elektronika (głównie drum & base i trip-hop), ale najbardziej zawsze lubiłem reggae i rap. Dlatego tak bardzo zajarałem się dancehallem i raggamuffin, bo można było to połączyć w imprezowy, wybuchowy sposób. I to słychać w mojej muzyce. „Nie ograniczam się gatunkowo, chcę tworzyć ciągle na nowo” (Natural Dread Killaz – „Integracja”). Jeszcze nie raz was zaskoczę.

W „To jest Pax” nawiązałeś do piosenki z Barta Simpsona…

To typowy luźny, imprezowy kawałek, który świetnie sprawdza się na koncertach. Jest pełen muzycznych cytatów. Zawsze lubiłem Barta Simpsona i jego numer. To był mój przebój z dzieciństwa. Nie miałem jeszcze refrenu do tego numeru i na próbie Mesajaha z Yanazem wymyślili to na spontanie. Jest to mój hołd dla funku.

Walczysz z polską mentalnością w „Ludziku”…

wywiady-paxon-02-fot-arek-sprychaTo bardzo przewrotny numer. Pod osłoną banalnej historyjki staram się przemycać konkretne treści. Polska mentalność się zmienia. Jesteśmy bardziej otwarci i tolerancyjni, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Widać to na przykładzie kierowców. Mam wielu znajomych, którzy są spokojnymi i otwartymi ludźmi, ale jak siadają za kółko, wychodzi z nich coś dziwnego. Nagle stają się porywczy, bluzgają na innych kierowców, a ich błędy na drodze traktują jako ciężkie, niewybaczalne grzechy, mimo że sami takie błędy często popełniają. Na szczęście są też pozytywne aspekty jak np. dziękowanie sobie miganiem awaryjnymi. To bardzo miłe. I taka jest ta nasza „polska mentalność”, że staramy się bardzo, ale siedzi w nas ten sarmata i kołtun. Trzeba mieć świadomość swoich korzeni, żeby otwarcie patrzeć w przyszłość.

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że o piosence „Cyrk” będzie głośno w polskim środowisku reggae. To bardziej żale, czy próba rozliczenia?

Próba rozliczenia wzięła się pewnie z poczucia żalu. Jestem już ponad dekadę na scenie i wiele widziałem. To jest niezły cyrk i trzeba się w nim odnaleźć. Mam nadzieję, że niektórym ze środowiska muzycznego zrobi się gorąco jak usłyszą ten numer, ale główni bohaterowie pewnie nie są świadomi swych błędów i dalej tkwią ślepo w swej „zajebistości”. Oni będą propsować ten numer, bo będą myśleć, że to nie o nich. Na szczęście znalazłem ludzi, którym ufam i wiem, że są kompetentni w tym, co robią.

Fani nie kupują płyt, nie chcą płacić za koncerty, a zagraniczniakom bulą w euro, a „polskim królom” każą grać za zwroty. To nie żale?

Żale i to gorzkie (śmiech). Ludzie kupują kawę za 10zł, wypijają ją w 5 minut, a żałują tych samych 10zł na kupno kilku mp3-ek. Zapłacić za koncert też nie po drodze. Lepiej kupić kilka piw. Poza tym nie szanujemy swoich artystów. Organizatorzy zbijają do minimum cenę za polskiego muzyka, żeby mieć na zagraniczną gwiazdę, a niejednokrotnie się okazywało, że polski zespół przyciąga 10 razy więcej ludzi pod scenę niż „gwiazda”. Kiedyś grałem na dużym reggae festiwalu o godzinie 14.00. Pod sceną nie było nikogo. Jak ludzie usłyszeli, że już gramy zbiegli się dosłownie i po trzech numerach mieliśmy już ponad 3000 osób. Po nas grały ze 3 zagraniczne „gwiazdy” i na ich koncertach była pod sceną garstka. Sam organizator był zdziwiony i żałował, że nie dał nas na lepszy czas oraz obiecywał, że za rok zagramy w prime time, za normalne pieniądze. Niestety, nigdy już nie zagraliśmy na tym festiwalu.

W „Scenariuszach” pojawia się edukacja. Pewnie potrzebę taką poczułeś też za sprawą tego, że sam jesteś tatą.

Może nie edukacja, ale czas poświęcany rodzinie. Bardzo łatwo zatracić się w pracy, tłumacząc się, że przecież pracujemy dla dobra dzieci. Ale dziecko bardziej się będzie cieszyć z czasu spędzonego z ojcem niż z nowego samochodzika, który tato kupi ciężko pracując. Jak kończyłem płytę, to trochę złapałem się na tę pułapkę. Na szczęście mój zawód pozwala mi samemu organizować sobie czas i pomiędzy koncertami i pracą w studiu staram się poświęcić jak najwięcej czasu rodzinie.

Ustatkowanemu mężowi i ojcu przystoją takie piosenki jak „Policja” o ukrywaniu się z paleniem przed mundurowymi?

Jest taki kawał. Syn mówi do mamy, że jak dorośnie to będzie muzykiem. Na co mama odpowiada: „To się zdecyduj”. Jestem dorosły i obecne prawo ogranicza moją wolność. Muszę jak dzieciak chować się przed rodzicami (policją). Walka o prawo do posiadania niewielkiej ilości trawki to tylko kropla w morzu potrzeb zmian i niejako temat zastępczy dający powód do „rewolucji”. Jednak dotyka to w większości młodych ludzi, którzy stają się przestępcami za np. 0,03 grama, bo nadgorliwy policjant wygrzebał jakiś pyłek z młynka. Jest też temat medycznej marihuany, która jest zakazana. Czemu? Bo koncernom farmaceutycznym nigdy nie zależało, żebyśmy byli zdrowi, bo wtedy nie kupowalibyśmy ich leków. A tu każdy to może sobie wyhodować za grosze, bez zbytniego nakładu pracy.

W początkowej fazie „Nauczonego na błędach” masz głos bardzo podobny do Mesajaha. W sumie w tych wysokich partiach łatwo was chyba pomylić.

Jesteśmy braćmi. Genów nie da się oszukać. Poza tym zaczynaliśmy razem robić muzykę, mieliśmy wspólne inspiracje. Może dlatego czasem mamy podobne melodie.

Zresztą fragment o „chodzeniu własną drogą” tez jest odrobinę mesajahowy…

Mój tekst powstał wcześniej niż Mesajaha. Zapytałem kiedyś o to Manola, jak mam w wywiadach odpowiadać jak ktoś zarzuci mi plagiat. Powiedział, że to nasza wspólna, braterska, muzyczna droga – One Love (uśmiech). Ja uważam, że to po prostu podświadoma inspiracja. Czasem czegoś się można nauczyć od starszego brata (śmiech).

Jesteś DJ-em na występach Donatana i Cleo. Na czym polega ta robota?

Jestem DJ-em i realizatorem dźwięku w jednej osobie, a czasem też tour menagerem. Praca bardzo przyjemna. Cleo ma świetny głos. Donatan ogromne poczucie humoru i dużą wiedzę o branży i nie tylko. Traktują to, co robią, bardzo poważnie i profesjonalnie. Po części to Oni zainspirowali mnie do ciężkiej pracy jakim jest „kończenie płyty”. Nie mogę nie wspomnieć również o naszym kierowcy Jacku, który jeździł już z wieloma zespołami i ma bardzo duże doświadczenie w pracy z muzykami. Od niego też się bardzo dużo nauczyłem.

Minęło już sporo czasu od ostatniego koncertu NDK. Jest już tęsknota, czy to już raczej definitywny koniec?

Gdyby to był definitywny koniec, to nie nazwalibyśmy tego „zawieszeniem zespołu”. Chcieliśmy odpocząć od koncertowania jako NDK, bo nie chcemy grać wciąż tych samych kawałków. Na pewno kiedyś wrócimy z płytą i trasą, ale obecnie chcemy się skupić na solowych projektach i data powrotu nie jest jeszcze ustalona. Mesajah pracuje nad kolejnym krążkiem. Ja też chciałbym w miarę szybko wydać kolejny album. Yanaz chce skończyć swój projekt jako MC Żóljano. Na razie mamy co robić, ale bądźcie czujni, bo NDK jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa.

Chciałbyś pójść śladem kariery swojego brata? Bo jego już nawet na sylwester Polsatu zapraszają.

– Kariera Mesajaha się bardzo rozwinęła. Ciężko będzie go przebić zwłaszcza, że jest bardziej przystojny ode mnie (śmiech). Nie widzę też nic złego w graniu na telewizyjnych show. Dopóki grasz swoją muzykę i nie idziesz na kompromisy pod względem repertuaru, to co za różnica czy grasz na dożynkach w Kopydłowie, dniach dużego miasta, na dyskotece czy na juwenaliach. Tak naprawdę jednym „prawilnym” miejscem grania jest biletowany klub. Wtedy ludzie przychodzą tylko i wyłącznie na ciebie. Dlatego nie będę się ograniczał pseudo ideałami i będę grał, wszędzie tam, gdzie mnie zaproszą, bo muzyka jest dla wszystkich. W umowie mam jednak zapis, że nie gram dla partii politycznych ani porno biznesu: koncerty – tak, układy – nie.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPo pół wieku
Następny artykułPożegnanie legendy

1 KOMENTARZ

DODAJ KOMENTARZ