Bescenta
„Genuine”
(Uplifting Music International, 2010)

Bryden Bescenta Wilkins nie należy do grona topowych artystów nurtu roots na Jamajce. Ten album miał zmienić tę sytuację. Czy tak się stało? Chyba nie do końca, choć zdecydowanie poprawił pozycję wokalisty.

19 hymnów w klimacie roots, lovers i dancehall brzmi bardzo dobrze. Ale czemu się dziwić kiedy podkłady serwuje Firehouse Crew oraz Taxi Gang. Problemem jest nieco słabsza forma wokalna. Bescenta nie posiada wyjątkowej barwy, pisze za to niezłe teksty.

Niektórzy powiedzą, że się czepiam, bo fałszowanie regularnie zdarza się największym, jak choćby Sizzli czy Anthony’emu B. To prawda, ale Bescenta nie ma na koncie tylu hitów i cały czas zarabia na swoją popularność. Na szczęście jest przekonujący. Zwłaszcza w „Reggae Music” oraz „Fari A Work Hard”.

Widać, że Clive Hunt, który jest producentem niniejszego albumu, czuł ten potencjał. Brak tu wielkich hitów, jest za to porcja solidnych Karaibów – smaczna i nie powodująca wzdęć. Jeżeli nie macie w planach wydatków na upatrzone pozycje płytowe – to z pewnością warto zainteresować się tym krążkiem.

Bozo

Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 14

GET UP! FESTIWAL 2025

Get Up Festival 2025: Reggae, Roots i Dub w sercu Bydgoszczy. Bydgoszcz, 21-22 listopada 2025...

MAJESTIC Zacznij

Zima 2025 Trzeci materiał gdańskiej ekipy Majestic, to nowe otwarcie wynikające ze zmiany głównego wokalisty....

NIENORMALNE MIASTO. Opowieść o Gliwickiej Alternatywnej Scenie

Szymon Szwajger Zima 2025 Nie będę ukrywał, że uwielbiam „literaturę muzyczną”, jakkolwiek to nie zabrzmi. Wielokrotnie...

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj