Strona głównaRecenzjeMuzykaGeraldo Pino & The Heartbeats „Let’s Have A Party”

Geraldo Pino & The Heartbeats „Let’s Have A Party”

Geraldo Pino & The Heartbeats
„Let’s Have A Party” (Soundway, LP, 2005)

Geraldo Pino to jedna z legend Zachodniej Afryki, która wpłynęła swoim stylem nawet na takich tuzów, jak Fela Kuti, który mówił o nim tak, gdy zobaczył jego występ w 1966: „Ach, ten facet z Sierra Leone to było za dużo. Geraldo Pino z Sierra Leone. Nigdy go nie zapomnę. Nigdy wcześniej nie słyszałem takiej muzyki (…)” Szturmujący wraz ze swoim zespołem The Heartbeats kluby Ghany i Nigerii w połowie lat ‚60, Geraldo Pino był głosem przynoszącym Afryce modę na amerykański soul i roznoszącym popularne wcześniej juju i highlife w drzazgi.

„Let’s Have A Party” to płyta, nagrana w znakomitym studiu EMI, w Lagos, będąca jego drugim albumem. Geraldo Pino obrał w nim hard funkowy kierunek na Jamesa Browna jednocześnie przechodząc ideologicznie do obozu afrykanistycznego, co stanowi iście eksplozywną mieszankę. The Heartbeats – towarzyszący skład muzyków z Ghany zapewnił mu pod okiem legendarnego producenta, pana Odiona Iruoje, idealne warunki do nagrania nieśmiertelnego potwora, który zaginął dla świata na trzydzieści lat. Uratowała go reedycja Soundwaya, doskonałej jakości pressing na czarnym winylu, limitowana do tysiąca egzemplarzy, której rzadko kto chce się pozbywać, jako że oryginał jest jeszcze rzadszy i znacznie, znacznie droższy nie gwarantując przy tym tej samej jakości dźwięku.

To jednak nie dziwi, gdyż sześć utworów na tej płycie to killery nie do zaduszenia, doprowadzające do szału i wrzenia krwi każdy parkiet. Mamy tu przede wszystkim „Heavy, heavy, heavy”, ultra-funkowy, szybki numer z rozbudowanymi partiami perkusji, opowiadający krótką historię pewnej gorącej kobiety. W odpowiednim secie może doprowadzić do nagłego zrzucania z siebie ubrania przez publikę. Jest tu także wybuchowy „Africans Must Unite”, nawołujący do odnalezienia przez wszystkich Afrykanów wspólnych korzeni, oczywiście w bardzo szybkim tempie. W końcu, mamy też „Power To The People”, pean na cześć bezpośredniej demokracji w stylu „Get Involved” George’a Soule’a. Nie ma końca pochwał dla tej płyty! 10/10!

Konrad Szlendak

Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 14

RELATED ARTICLES

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Most Popular

Recent Comments

Krajarek (kiedyś Gobbo) NA TOSH NIE BYŁ GORSZY OD MARLEYA
piotrekk drummer NA Kaman: Dyslektyk cyfrowy
Łukasz - JungleMan NA GANG BAWARII „Złote przeboje”
One Love NA NAJLEPSI W 2017 ROKU
fan_nr_2 NA NAJLEPSI W 2017 ROKU
Pliszka NA Free Colours nr 11
Beskidzki Wędrowiec NA WOIK „Wczoraj, Dziś i Jutro”
Przemysław"Rastek"Karpezo NA Paxon: Gorzkie słowa
Reggae ma spadek to uciekają NA Nowy singiel Bednarka. Zmiana stylu?