Strona głównaRecenzjeMuzykaMerger „Exiles In A Babylon”

Merger „Exiles In A Babylon”

Merger
„Exiles In A Babylon”
(Makasound, 2009)

Kiedy myślimy o brytyjskim reggae końca lat 70., do głowy przychodzą nam przeważne surowe, bojowe rytmy utrzymane w dynamicznej stylistyce steppers, przeplatane z wolnymi, melancholijnymi numerami, które zdają się odzwierciedlać pochmurny, wyspiarski klimat. Dlatego kontakt z zarejestrowanym w roku 1977 albumem grupy Merger może okazać się dużym zaskoczeniem.

Wznowiona niedawno przez Makasound płyta „Exiles In A Babylon” to intrygująca fuzja reggae z funkiem, soulem, bluesem, rockiem, muzyką afrykańską a nawet disco, mająca miejscami klimat muzycznego jamu. Co ciekawe to bogactwo stylistyczne i brzmieniowe jest niemal w całości zasługą tylko trzech muzyków: Barry’ego Forda, Winstona Benneta i Mike’a Dorane’a, znanego fanom roots pod pseudonimem Michael Dan, uczestnika angielskich sesji Twinkle Brothers.

Muzycy Merger nie unikają w swoim reggae gitarowych solówek, partii fletu, czy użycia na szeroką skalę syntezatorów. Często reggae jest tylko punktem wyjścia, jak choćby w niemal dyskotekowym „African Lady. Gdzie indziej dynamika rockers jest dodatkowo podkreślana przez funkowy rytm jak w numerze „Massa Gana”, znanym z wcześniejszej singlowej wersji Dorane’a pod tytułem „I’m Going To Ethiopia”. Mimo eksperymentalnych rozwiązań muzycznych warstwa liryczna „Exiles In A Babylon” jak najbardziej mieści się w nurcie roots – grupa nie stroni od wątków repatriacyjnych („Exiles In A Babylon”) i społecznych („Ghetto Child”), a w jednym z najlepszych utworów na płycie, zaśpiewanym głębokim, niskim głosem przez Dorane’a „Have You Heard” wprost pyta słuchaczy, czy słyszeli o bliskim nadejściu Jah.

Dziesiątkę utworów z pierwszego wydania dopełniają dwa numery zarejestrowane w 1980 r. na Jamajce – „Rebel” i „Freedom Fighters” z – uwaga ciekawostka – grającym na bębnach Freddie McGregorem. Płyta „Exiles In A Babylon” niekoniecznie przypadnie do gustu zwolennikom UK reggae, wyznającym filozofię „the dreader the better”, jednak jest to na pewno album nietuzinkowy i wart poświęcenia mu chociaż chwili uwagi.

Grzesiek „manfas” Kuzka

Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 14

RELATED ARTICLES

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Most Popular

Recent Comments

Krajarek (kiedyś Gobbo) NA TOSH NIE BYŁ GORSZY OD MARLEYA
piotrekk drummer NA Kaman: Dyslektyk cyfrowy
Łukasz - JungleMan NA GANG BAWARII „Złote przeboje”
One Love NA NAJLEPSI W 2017 ROKU
fan_nr_2 NA NAJLEPSI W 2017 ROKU
Pliszka NA Free Colours nr 11
Beskidzki Wędrowiec NA WOIK „Wczoraj, Dziś i Jutro”
Przemysław"Rastek"Karpezo NA Paxon: Gorzkie słowa
Reggae ma spadek to uciekają NA Nowy singiel Bednarka. Zmiana stylu?