Strona głównaRecenzjeNatural Dread Killaz „Ile lat”

Natural Dread Killaz „Ile lat”

Natural Dread Killaz „Ile lat” (Pink Crow, 2010)

Można oczywiście, jak niektórzy, te trio (teraz „wzbogacone” o riddim band) traktować protekcjonalnie za teksty. Od razu przyznaję, że mi też nie podoba się śpiewanie głównie o marihuanie, legalizacji, nietolerancji, złych politykach oraz innych tematach drążących młodzież w wieku licealnym. Jednak takie podejście będzie powierzchowne i niezwykle krzywdzące dla wrocławskiej formacji. Gdy się bowiem odrzuci stosunkowo płytką treść, a skupi na muzyce, nagle nawet najbardziej krytykujący NDK nie odmówią, że ten krążek to zestaw świetnych piosenek i jeden z najlepszych polskich albumów w tym roku.

Jeśli chodzi o muzykę, to dominuje oczywiście dancehall, ale mi osobiście przypadły najbardziej do gustu kompozycje wzbogacone szczyptą innych dźwięków. Wrażenie wrobi żywiołowa „Pusta kiermana” i wydaje mi się, że od czasu Tony’ego Juniora na „Polskim ogniu” nie było tak udanego mariażu reggae z latino. Fajny jest odrobinę rub-a-dubowy „Muzyki, światy, piękny” z kilkoma ciekawymi partiami wokalnymi. Wciąga osadzona w arabsko-pustynnym klimacie i z fajnie brzmiącymi bongosami w tle „Fatamorgana”. Jest nawet funky w „Wydaj płytę” i choć do NDK ten gatunek mi akurat wyjątkowo nie pasuje, to jednak przyznaję, że chropawy głos Mesajaha wydaje się stworzony do śpiewania takich piosenek.

Jeśli ktoś był fanem zespołu od debiutanckiego krążka sprzed 7 lat, zdążył przez ten czas pewnie osiwieć czekając na kolejne wydawnictwo. Jednak warto było. Z tworzoną w domu „Naturalnie” tej zawodowej produkcji nie ma już co porównywać. No może skojarzenia z tym archaicznym już krążkiem budzi produkcja wokali, bo niektóre brzmią jak przed laty („Wciąż to samo” jest niemal identyczne jak „Uwierzyć w siebie”, a „Nie!legalna” przecież ten sam rytm co w „Good sensi”).

Choć więc są mankamenty, nazwijmy to, tekstowo-wizualne (nie napisałem jeszcze, że bardzo nie podoba mi się okładka), to jednak z czystym sercem polecam ten album wszystkim. Jest tu mnóstwo dobrych, wpadających w ucho melodii, kilka naprawdę świetnie zagranych i zaśpiewanych kawałków oraz ciekawe wyprawy do innych gatunków muzycznych.

Jarek Hejenkowski

Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 15.

RELATED ARTICLES

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Most Popular

Recent Comments

Krajarek (kiedyś Gobbo) NA TOSH NIE BYŁ GORSZY OD MARLEYA
piotrekk drummer NA Kaman: Dyslektyk cyfrowy
Łukasz - JungleMan NA GANG BAWARII „Złote przeboje”
One Love NA NAJLEPSI W 2017 ROKU
fan_nr_2 NA NAJLEPSI W 2017 ROKU
Pliszka NA Free Colours nr 11
Beskidzki Wędrowiec NA WOIK „Wczoraj, Dziś i Jutro”
Przemysław"Rastek"Karpezo NA Paxon: Gorzkie słowa
Reggae ma spadek to uciekają NA Nowy singiel Bednarka. Zmiana stylu?