THE REBELS „Pazurtupaka meets The Rebels – In Dub” , „Everyday”

3
1466

Pazurtupaka 2023; Rebels 2023

Zdarza się to niezwykle rzadko, że opisuję na raz dwie produkcje, ale tak będzie w tym wypadku. Gdy usłyszałem, że grupa The Rebels weźmie udział w konkursie ostródzkiego festiwalu najpierw drążyłem skąd, a potem już tylko, dlaczego? To jeden z tych zespołów, którego nagrania skopiowane kolejny raz znalazły się w moim posiadaniu pod koniec lat 80-tych XX wieku, jeśli się nie mylę, za sprawa Wery            ( obym nie pomylił ksywki), załogantki z okolicy. Na tych amatorskich nagraniach dostrzegłem inspirację do utworu „Wojna” , który propagowałem później z YO. Teraz powrót The Rebels wreszcie uskuteczniło wydaniem materiału dźwiękowego i to za jednym zamachem z dwóch źródeł. Zacznijmy od dubu. Pazurtupaka spotyka The Rebels w ramach sesji z koncertu, która zostaje poddana obróbce studyjnej. To niezmiernie ciekawe doświadczenie, w jaki sposób ów realizator interpretuje klasyków rodzimego roots. Surowe brzmienie zespołu czasem jeszcze bardziej wyostrza by czasem wejść w świat digitalowego dźwięku. Momentami mamy nadmiar wrażeń od natłoku efektów dźwiękowych, by chwilę później zanurzyć się w leniwie sunący riddim. Właściwie otrzymujemy podobne wersje czterech utworów i nie wiem, czy był to dobry pomysł, bo stylistycznie obracamy się wokół digitalu, formy instrumentalnej lub lekko ambientowej, a to co może je odróżniać kryje się w wykorzystaniu wokalu lub zaakcentowaniu jakiegoś z instrumentów. Natomiast brakuje  chociażby zmiany tempa. Nie zmienia to jednak faktu, że ta delikatna siermiężność wzbudza wspomnienia. A to przenosi do drugiego z materiałów, czyli płyty „Everyday” zarejestrowanej w 1994 roku, poddanej obróbce cyfrowej i masteringowi w 2022. Podobnie jak w poprzednim wypadku i tu grupa prezentuje surowe brzmienie oparte na gitarowym fundamencie. Mnie taka forma nie zaskakuje, gdyż lata 90-te charakteryzowała, w wielu wypadkach, ograniczona ilość instrumentów w zespole. Trudny czas radzenia sobie z ekonomicznymi uwarunkowaniami miał wpływ na jakość zarówno nagrań, jak i składu grup. Wracając do płyty, należy podkreślić charakterystyczny sposób śpiewania Janka Rebela, co niewątpliwie nadawało rozpoznawalności The  Rebels. Na mocnej rootsowej podstawie wokalna narracja nie skupia się na skomplikowanej formule, a raczej koncentruje się głownie  na przekazie. W muzyce zawartej na „Everyday”, nie wiem czy przez zbieg okoliczności, ale wyczuwam również wpływy warszawskiego soundu, bowiem odnoszę nieodparte wrażenie, że blisko tu do twórczości wczesnego Immanuela. Zabiegi w studiu, jak przypuszczam, pozwoliły także na dodanie efektów dubowych oraz wzmocnienie wokalu, a także  upiększenie produkcji dodatkami etnicznymi. Wartością dodaną tego materiału jest bez wątpienia obecność wśród zestawu utworów chyba najbardziej rozpoznawalnego z nich, czyli „Dzień Pana”. Ponadto The Rebels nie stronił od coverów, co potwierdza się w interpretacji „Redemption Song” Marley’a. Wartość archiwalna wydawnictwa, dla osób takich jak ja, która obserwowała drugą falę reggae w Polsce, jest bezsprzeczna. Natomiast powracając do mojego zadziwienia z pierwszych zdań tej recenzji, odczytuję ten ruch zespołu jako próbę ponownego zaistnienia w świadomości słuchacza po latach milczenia. Czy będzie to udany zabieg ? Mam nadzieję, że tak się stanie.

I&Igor

3 KOMENTARZE

  1. Dziękuję za recenzję. Małe sprostowanie. Płyta EveryDay jest oryginalnym zapisem nagrania z 1994 roku. Cały współczesny remastering polegał tylko na odszumieniu i lekkim podbiciu całości. Wszystkie dźwięki, sample, efekty i duby są takie jakie były nagrane 30 lat temu na kasecie. Serdecznie pozdrawiam!
    Jan Rebel

    • Dzięki Jasiu, kierowałem się informacją z płyty 🙂 . Pozdrawiam i dziękuję za materiał. A pamiętasz jeszcze demo z 2000 i to wczesne nagranie z “War” ?

      • Nie wiem co to za demo z 2000. Zaś te z War, to demo z 1989 roku. Nagraliśmy wtedy sześć utworów. Jest to już zdigitalizowane, jak się trochę odświeży to będzie w internecie.

DODAJ KOMENTARZ