Strona głównaRecenzjeMuzykaZion Train „Dub Revolutionaries - The Very Best Of”

Zion Train „Dub Revolutionaries – The Very Best Of”

Zion Train
„Dub Revolutionaries – The Very Best Of”
(Demon Music, 2011)

Niezwykle popularna formacja, pewnie najczęściej koncertująca spośród zagranicznych grup w Polsce, zabiera nas w sentymentalną podróż poprzez dwie dekady swojej działalności. Zadziwiające jest już to, że to dopiero pierwsza taka kompilacja w historii tak długo istniejącej grupy.

Nie jest to jednak zwykła składanka na zasadzie zgrywania ze starych krążków. Są bowiem też ciekawostki, choć przyznać trzeba, że w mniejszości. Są to, na przykład kompozycja „Through The Legs/Sccotish Warrior” z sesji u Johna Peela czy „Cuttlefish” z mało znanej u nas składanki z brytyjskim dubem wydanej przez ROIR.

Nie wiem, na ile poprawna jest na tej kompilacji chronologia. Bo każdy szanujący się fan wie, że „Get Ready” znalazło się na „Homegrown Fantasy” wydanym w 1996 roku. Natomiast na składance piosenka ta znajduje się przed „Follow Like Wolves” i „Eagle Ray”, które pojawiły się rok wcześniej na „Siren”. Możliwe jednak, że Neil Perch układał album za kryterium biorąc stworzenie danego kawałka i niektóre kompozycje musiały swoje w jego szufladzie przeleżeć.

Ja osobiście, choć jestem posiadaczem wszystkich albumów formacji, tej składanki wysłuchałem z dużą przyjemnością. Powody były dwa. Po pierwsze, mamy jak na dłoni pokazane, jak zmieniała się muzyka Zion Train, jak jej lider ewoluował i jak zmieniały się jego zainteresowania – od transowych kompozycji z pierwszych krążków, poprzez hardstepowe kawałki typu „War in Babylon” czy „Babylon’s Bourning”, aż po wysmakowane kompozycje z ostatnich albumów.

Drugą wielką zaletą dwóch krążków, na których znajdują się łącznie 24 utwory, są zmiany wokalistów. Młodsi fani nie mają pewnie pojęcia, że początkowo Zion Train wokalistów nie miało, ale nie przeszkadzało to zupełnie w wielkiej uczcie muzycznej. Później byli różni goście śpiewający w pojedynczych piosenkach i Molara, która kilka lat temu z zespołu odeszła. Maken, który zaszczepił w Polakach miłość do Zion Train twierdzi, że obecny głos formacji Dubdadda jest najlepszym w jego dziejach. Choć niezwykle cenię sobie zarówno głos i charyzmę tego, jak mówi o sobie, Dub Hooligana, to jednak Molary mi w Zion Train najzwyczajniej czasem brakuje.

Jarek Hejenkowski

Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 17.

RELATED ARTICLES

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Most Popular

Recent Comments

Krajarek (kiedyś Gobbo) NA TOSH NIE BYŁ GORSZY OD MARLEYA
piotrekk drummer NA Kaman: Dyslektyk cyfrowy
Łukasz - JungleMan NA GANG BAWARII „Złote przeboje”
One Love NA NAJLEPSI W 2017 ROKU
fan_nr_2 NA NAJLEPSI W 2017 ROKU
Pliszka NA Free Colours nr 11
Beskidzki Wędrowiec NA WOIK „Wczoraj, Dziś i Jutro”
Przemysław"Rastek"Karpezo NA Paxon: Gorzkie słowa
Reggae ma spadek to uciekają NA Nowy singiel Bednarka. Zmiana stylu?