SAMORY I “Black Gold”

0
1390

Samory I – Black Gold                                                                                                       (RoryStoneLove / Black Dub Music 2017)

Ten młody chłopak pojawił się zupełnie znikąd 2 lata temu i w tym czasie zdążył konkretnie namieszać w muzycznym świecie. Dość powiedzieć, że w zestawieniu magazynu Riddim uplasował się na 3. miejscu pośród największych międzynarodowych nadziei sceny reggae w roku 2016. Mistyczny nad wyraz, głęboko religijny przekaz, głos będący wyrazem bólu nad losem świata, echem lat kolonializmu i niewolnictwa, ale i zawierający nutę nadziei. To pokłosie wychowania w duchu gospel w chórze kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, do którego młodego artystę posyłała mama Muriel, która także w nim śpiewała. Warto też dodać, że ojciec Samory’ego jest uznanym na Jamajce poetą dub. Ubiegłoroczne piosenki Samory’ego, jak choćby „Take Me Oh Jah” czy „African Daughter”, głęboko wbiły się w głowę, a podjęta współpraca z jamajskim producentem Rorym z legendarnego Stone Love sound system zwiastowała wybuch na skalę światową. I tak dokładnie jest. Słuchałem zajawki tego albumu już od połowy roku i czekałem na oficjalną odsłonę. Album jest bardzo różnorodny stylistycznie. Są tu echa klasycznych rytmów, pięknych muzycznych pasaży wielkich mistrzów Kirka Bennetta na bębnach oraz basistów Donalda Dennisa oraz Aeiona Hoiletta, ale i dopełniony wynalazkami współczesności. Genialne są dęciaki nieodżałowanego Nambo Robinsona czy Deana Frasera. Otwierający „Black Gold” przepełniony duchem Reggae Revival nastraja na prawdziwą muzyczną ucztę. Doskonała wersja „Is It Because I’m Black?” zaśpiewana w oryginale przez Syla Johnsona i genialnie zinterpretoweana przez Kena Boothe’a w wykonaniu Samuraja brzmi równie przekonująco. Numer „Jah Power” niesie nieodparte skojarzenia z Chronixxem. Pulsujące, rootsowe nyahbinghi w „Lost Africans” z fenomenalnymi klawiszami Carltona “Bubblersa” Ogilvie przenika całe ciało. Znakomity i dobrze już poznany „Rasta Nuh Gangsta” to zdecydowany reggae hymn tego roku. W ogólnym ujęciu odnoszę wrażenie, że Samory jest niejako następcą Richiego Spice’a, posłuchajcie zresztą „Serve Jah” czy „Son of David” – mimo nieco odmiennej barwy głosu z pewnością wyłapiecie tę charakterystyczną stylistykę. Bardzo spodobał mi się „Suit & Tie” z elektronicznymi klawiszowymi smaczkami osadzony w całości w stylu militant. Ten krążek to bez kozery jeden z najważniejszych pretendentów do albumu roku.

Arek “Bozo” Niewiadomski

DODAJ KOMENTARZ