Soldiers Of Jah Army „Born in Babylon”

0
934
Soldiers Of Jah Army
„Born in Babylon”
(SOJA LLC, 2009)

Częstym w Polsce zjawiskiem jest sytuacja, że stosunkowo nieznany nad Wisłą zespół reggae staje się niezwykle popularny dzięki tylko jednej wizycie w kraju. Z takim przypadkiem mamy niewątpliwie do czynienia tutaj.

Amerykańska grupa rozgrzewająca Gentlemana podczas dwóch wiosennych koncertów z dnia na dzień zdobyła potężną grupę zwolenników, a o jej sile niech świadczy fakt, że byli tacy, którzy jej koncert uznali za lepszy od supportowanej gwiazdy.

Zdziwieni będą jedynie ci, którzy nie widzieli jej koncertu, lub nie słyszeli debiutanckiego albumu. Jest w nim niezwykła moc, może nieporównywalna jeszcze z tą swoistą aurą otaczającą Gentlemana, ale mocno zbliżoną. Soldiers Of Jah Army to przedstawiciele nowej fali roots, młodzi ludzie wierzący w siłę korzennej muzyki i jej składający w swoich nagraniach hołd.

Hołd to zresztą bardzo solidny, bo album trwa 75 minut. Jest tu zarówno granie spokojne (świetny „Losing My Mind”, romantyczny „You and Me” ze smyczkami oraz bluesowy „Thunderstorms”) oraz żywe („Bleed Through”,„Dont Forget” oraz przebojowy „Never Ever”). Większość z melodiami łatwo wpadającymi w ucho, także za sprawą dodających im uroku partii dęciaków (świetny motyw w monumentalnym „I don’t Wanna Wait” oraz brawura we wspomnianym „Never Ever”).

Początkowo nie do końca przekonuje skrzekliwy i nieco drażniący głos wokalisty, Jacoba. Jednak z czasem można się do niego przyzwyczaić. Jeśli drugie wydawnictwo grupy będzie na wyższym poziomie od debiutu, śmiało możemy mówić o narodzinach nowej gwiazdy roots.

Jarek Hejenkowski

Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 14

DODAJ KOMENTARZ